Moje liliowce nie są specjalnie wyszukane, ale ja je uwielbiam. Przynosiła mi je na Plac Imbramowski Pani Roma starsza pani, której wiek, a właściwie córka nie pozwoliła już na pracę w ogrodzie i postanowiła ogród rozmnożyć na innych. Za symboliczną złotówkę przynosiła mi ogromne kępy kwiatów i oferowała coraz to inne nieznane mi rośliny. Wiele z nich przesadzałam do kolejnych moich ogrodów. Ten już jest trzeci i chyba ostatni ale przesadzanie trwa nadal. Tworzenie nowych kompozycji i dzielenie się z innymi jest powodem ruchu na grządkach. Oto moje liliowce niezawodne
Jeszcze nie wszystkie zakwitły więc będę dodawać w miarę kwitnienia, a oto zakupione w jesieni lilie, bo wcześniejsze straciłam na skutek pół godzinnego gradobicia w czerwcu 2009 roku
Myślę , że jeszcze coś zakwitnie i kolekcję będę powiększać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz