Para zawładnęła kurnikiem, w którym ewentualnie miały się wychowywać młode, ale do posiadania potomstwa wcale się nie garnie.
Aż tu nagle wśród moich niosek zaczęło się coś dziać i aż dwie usiadły na jajkach. Jedna konsekwentnie, a druga na niczym i nazwałam ją że jest w ciąży urojonej. Wyczytałam wszystkie możliwe informacje i okazało się że 21 dni trwa takie wysiadywanie, więc czekałam cierpliwie. Kwoka to dobra mamusia, bo siedziała cierpliwie i nawet nie schodziła z gniazda więc podtykałam jej picie i jedzenie. Miała 12 jaj ale zauważyłam, że co jakiś czas jedno znika (zjadała?) Myślę że te puste! Po 22 a może 23 dniach kura nie pozwoliła się dotknąć, a ja wyłapywałam jakieś pi pi!
Więc zdecydowanym ruchem w rękawicach, przygotowałam obok w garażu skrzynkę ze słomą i przeniosłam kwokę i jej maleństwa obok do garażu. Dałam pełny zestaw do jedzenia dla kwoki i dla malutkich. I się zaczęło!
Na drugi dzień okazało się że jeszcze dwa jajka były puste i wylęgło się 8 kurczątek: 4 żółte, 3 czarne i jedno rude. Dzisiaj w trzecim - czwartym dniu od wyklucia mają już maleńkie skrzydełka
Są bardzo śmieszne i można je obserwować godzinami. Kwoka pokazuje co i jak mają zjadać, a dzisiaj przechodziły lekcje kąpieli. Na zewnątrz siedzą w takim tzw tramwaju w obawie o drapieżniki, które czyhają z powietrza. Takie mam uroki wiejskiego życia!
Marysiu pięknie to opisałaś. Jestem wzruszona. Oczywiście też mam marzenie o kurniku, może kiedyś się uda :).
OdpowiedzUsuńJoasiu marzenia się spełniają, oczywiście trzeba im pomóc. Jak będziesz miała na to czas to warto spróbować. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Maryś! Baciabenia
OdpowiedzUsuńBożenko dałaś radę💞
OdpowiedzUsuńMaryś !dałam Radę!
OdpowiedzUsuńJesteś wielka! dziękuję😘😘😘
OdpowiedzUsuń