Majowy poranek w ogrodzie ma niepowtarzalny urok. Światło ukazuje nam piękno roślin.
Zachęcam do porannych spacerów i obserwacji przyrody!
Łączna liczba wyświetleń
68,341
poniedziałek, 30 maja 2016
niedziela, 29 maja 2016
Kurczaczki!
Marzyłam od paru lat o własnych kurczaczkach. Do tej pory kupowałam nioski na targu w Krzeszowicach. Jedne są tak nieudane, że nie mogę na nie patrzeć. Małe, nieudaczne w wyglądzie a pazerne...wszędzie pierwsze i wlezą za żarciem nawet na siatkę. Pozostałe to typowe polskie nioski. O kurach już tu było, ale o tym że w marzeniu o własnych kurkach wydałam dużo pieniędzy na kochiny to jeszcze nie!
Para zawładnęła kurnikiem, w którym ewentualnie miały się wychowywać młode, ale do posiadania potomstwa wcale się nie garnie.
Aż tu nagle wśród moich niosek zaczęło się coś dziać i aż dwie usiadły na jajkach. Jedna konsekwentnie, a druga na niczym i nazwałam ją że jest w ciąży urojonej. Wyczytałam wszystkie możliwe informacje i okazało się że 21 dni trwa takie wysiadywanie, więc czekałam cierpliwie. Kwoka to dobra mamusia, bo siedziała cierpliwie i nawet nie schodziła z gniazda więc podtykałam jej picie i jedzenie. Miała 12 jaj ale zauważyłam, że co jakiś czas jedno znika (zjadała?) Myślę że te puste! Po 22 a może 23 dniach kura nie pozwoliła się dotknąć, a ja wyłapywałam jakieś pi pi!
Więc zdecydowanym ruchem w rękawicach, przygotowałam obok w garażu skrzynkę ze słomą i przeniosłam kwokę i jej maleństwa obok do garażu. Dałam pełny zestaw do jedzenia dla kwoki i dla malutkich. I się zaczęło!

Para zawładnęła kurnikiem, w którym ewentualnie miały się wychowywać młode, ale do posiadania potomstwa wcale się nie garnie.
Aż tu nagle wśród moich niosek zaczęło się coś dziać i aż dwie usiadły na jajkach. Jedna konsekwentnie, a druga na niczym i nazwałam ją że jest w ciąży urojonej. Wyczytałam wszystkie możliwe informacje i okazało się że 21 dni trwa takie wysiadywanie, więc czekałam cierpliwie. Kwoka to dobra mamusia, bo siedziała cierpliwie i nawet nie schodziła z gniazda więc podtykałam jej picie i jedzenie. Miała 12 jaj ale zauważyłam, że co jakiś czas jedno znika (zjadała?) Myślę że te puste! Po 22 a może 23 dniach kura nie pozwoliła się dotknąć, a ja wyłapywałam jakieś pi pi!
Więc zdecydowanym ruchem w rękawicach, przygotowałam obok w garażu skrzynkę ze słomą i przeniosłam kwokę i jej maleństwa obok do garażu. Dałam pełny zestaw do jedzenia dla kwoki i dla malutkich. I się zaczęło!
Na drugi dzień okazało się że jeszcze dwa jajka były puste i wylęgło się 8 kurczątek: 4 żółte, 3 czarne i jedno rude. Dzisiaj w trzecim - czwartym dniu od wyklucia mają już maleńkie skrzydełka
Są bardzo śmieszne i można je obserwować godzinami. Kwoka pokazuje co i jak mają zjadać, a dzisiaj przechodziły lekcje kąpieli. Na zewnątrz siedzą w takim tzw tramwaju w obawie o drapieżniki, które czyhają z powietrza. Takie mam uroki wiejskiego życia!
Subskrybuj:
Posty (Atom)