Ogród o świcie wygląda tak majestatycznie i spokojnie. Dobre światło, cisza we wsi, jedynie koguty się nawołują, czasem przejedzie samochód albo autobus. Lubię ten czas i nie bardzo chce mi się wracać do domu na śniadanie. Snuję się po ogrodzie, coś oberwę, coś wyrwę ewentualnie sprawdzę co zakwitło....a to wejdę do tunelu żeby przywiązać niesfornego pomidora. W tym sezonie sprawdzam nowe opryski. W ogóle nie używałam chemii, ale jak to się skończy pochwalę się na jesieni. Pryskam taką miksturą nalewka tymiankowa z serwatką (ale spod sera ricotta czyli z octem jabłkowym), był też żur, gnojówka ze skrzypu, gnojówka pokrzywowa i mydło potasowe. Żur i gnojówki są zamiennie, a tymiankówka i serwatka z mydłem to stałe składniki. Kropię tym wszystko jak leci.
Jako, że zaczęłam od kur oto one
Jest ich już 15 plus dowódca kogut! 5 weteranek, 5 ubiegłorocznych i w ostatni poniedziałek dokupiłam 5 nowych kurek. Staruszki jak to staruszki jedna z nich ma 4 lata i jest prezentem od starszej pani której już nie ma wśród nas. 4 to pozostałość po kupionych na targu w Krzeszowicach 8 kurek (naturalne zejscia), 5 zeszłorocznych to kompletnie nieudany zakup. Kupiłam je z litości u takiego dziadka wrrr! i 5 świeżynek, które bardzo mi się podobają. Była jeszcze jedna prezent od budowniczego kurnika, ale myszołów ją wypatrzył i do połowy skonsumował.
Teraz kwiaty! moja chluba...jak ja lubię koło nich chodzić. Powiem szczerze bardziej siać, potem chodzić o podziwiać niż pucować glebę i plewić hi hi!
Zaczynam od lilii ♥
Róże ♥♥
te starsze...
i te nowsze....
Zrobiło się późno cdn.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz