Nie ma już prawie cudownych kolorów zmieniających się z świecącym coraz niżej słońcu. Zostały jeszcze gdzieniegdzie liście, ale pociemniały i wyglądają coraz posępniej.
Nastrój się pogarsza, bo coraz częściej nie ma słońca, aż nastaną szarugi jesienne i wtedy już większość dnia spędzać będziemy przy sztucznym świetle.
Nie lubię listopada, bo w listopadzie pożegnałam na zawsze wiele kochanych osób, nie lubię też lutego i marca, bo to kolejny okres pożegnań.
Czekam na grudzień, bo to czas przygotowań do świąt, a potem same Święta Bożego Narodzenia. Okres spotkań z bliskimi, którzy jeszcze pozostali i czasem nowych ludzi przy stole, których przyprowadzają nam dzieci, kiedyś może wnuki.
W radio leci muzyka i śpiew Marka Grechuty..... przemijanie a co po mnie zostanie?
Oj Maryś ale wpasowałaś się w mój dzisiejszy nastrój. Tylko, ze mój nie za sprawą jesieni ale pracy semestralnej,którą piszę o swoich podopiecznych z demencją starczą. Wszystkie zdjęcia są z tego samego miejsca? Pewnie za Twoim ogrodem taki rozciąga się piękny pejzaż. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńTak Lusiu - trochę celowo tak zrobiłam.
OdpowiedzUsuńMyślałam jak uleję trochę z mojego nastroju to minie, ale gdzie tam - tochyba wina listopada! Pozdrawiam serdecznie!