Mam słabość do róż zbliżonych wyglądem do naturalnych , dzikich. Jedna z zakupionych róż to Rosa gallica Violacea , urzekła mnie wyglądem kwiatów i zapachem. Zdrowe liście utrzymały się do zimy, a jedyną wadą jest jednokrotne kwitnienie, ale nie obrywanie przekwitniętych kwiatostanów wynagradzają śliczne, duże, czerwone owoce.
Tu dwie odmiany starych róż wypatrzone u koleżanki, niestety NN ale rosną silnie, nie chorują i też niestety nie powtarzają kwitnienia.
Róża damasceńska Kazanlik pochodząca z terenów Bułgarii, używana do produkcji olejku różanego. Mocno rosnąca, odporna na mróz i choroby.
Moje róże pozyskiwane od przyjaciół, a które sprowadziłam do ogrodu w celu pozyskiwania ich płatków do ucierania. Używam ich przede wszystkim do nadziewania pączków i małych ciasteczek, rogalików. Pierwsza kupiona w tym celu okazała się pusta, nadaje się do ucierania, ale trzeba w tym celu oberwać dużo kwiatów.
W moim ogrodzie są też róże arystokratki, są i przypadkowe tzw. marketowe i te będą następnym razem. Miłego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz