Łączna liczba wyświetleń

sobota, 12 maja 2012

... a teraz nasze zwierzęta. Najpierw była Dróżka - sz...

maska: a teraz nasze zwierzęta. Najpierw była Dróżka - sz...: a teraz nasze zwierzęta. Najpierw była Dróżka - sznaucerka miniatura gryzła wszystko co stało  jej na drodze, nie dawała się strzyc , czesać jedna fryzjerka miała na nią sposób. Nie wiemy jaki, bo zostawialiśmy psa i wracaliśmy za godzinę po ogolonego sznaucera. Z bloku przyszła z nami na wieś i tu spędziła najszczęśliwsze 9 miesięcy swojego życia. Jej rewir to teren 3 wsi, które obszczekiwała, ale o określonej godzinie stała na pagórku śniegu i czekała na mnie jak jechałam autobusem do domu. Jak wiedziała , że właśnie tym wracam? Niestety którego dnia spotkała się z samochodem i tak po 9 latach życia zakończyła swój żywot. Mimo jej dziwnego charakteru stwierdziliśmy, że w domu na wsi musi być pies. Odwiedziliśmy azyl, ale przy każdym psie czułam strach (bo ja się Dróżki bałam)
i powiedziałam, że już nigdy nie będę miała psa którego bym się bała. Maciek mój syn znalazł psa na allegro  - husky o imieniu Lola. Myśleliśmy o suce, bo psy często uciekają. Pojechaliśmy do Zawiercia i przywieźliśmy
Takiego malucha , która pierwszą rzecz którą zrobiła to uciekła  przez dziurę w prętach w bramce i taki to jest pies. Kocha wolność ale źle ją wykorzystuje dla nas źle. Wchodzi w konflikt z sąsiadami dusząc im kury i tępiąc koty.

Najpiękniejsza jest w biegu, ale teraz już jej się to nie zdarza, bo zaczęła atakować zwierzęta w lesie, a jak zwęszy coś to nie słucha nikogo i ucieka, potem wraca do domu ale wie, że zrobiła coś złego....
W domu na wsi powinien być kot. Długi czas miałam uraz do kotów w domu, bo moja ukochana ciocia i wujek uwielbiali koty. Mieszkali w krakowskiej kamienicy na IV piętrze i w pewnym momencie nie umiejąc  zapanować nad towarzystwem kocim jedynie zachwycając się nimi mieli 8 kotów, ponieważ piękny, wykastrowany syjamski kot przyniesiony przez znajomą i zabrana z pracy kotka, którą dzieci wyrzuciły z okna miały dzieci, a te dzieci zaczęły szybko żyć swoim życiem i tak w mieszkaniu, mimo że było duże panowały koty znacząc swój teren. Śmierdziało wszystko ciotka, wujek , mieszkanie, klatka schodowa i to zostało mi w pamięci o kotach. Ale w domu na wsi to co innego i kolega przywiózł mi od swojej mamy z Limanowej czarną kicię
Kicia była wesolutka, ładna, przywiązała się do mnie   i towarzyszyła mi w pracach ogrodowych. Jak pisałam Lola unicestwiała koty i którego dnia Kicia padła jej ofiarą. Żal,  żal  ...

Do naszego domu sprowadzili się młodzi syn ze swoją wybranką. Planując wspólne mieszkanie zdecydowaliśmy, że weźmiemy kota. Szukając w internecie znaleźliśmy kota Maćka w naszym krakowskim azylu
Maciek jest bardzo wrażliwym kotem. Po przyniesieniu do domu był bardzo nieszczęśliwy płakał strasznie! Jak czmychnął z koszyka tak nikt go nie widział przez trzy dni. Odsuwaliśmy mebli, bo baliśmy się ,że gdzieś wszedł i się udusi. Po trzech dniach wyszedł , żeby schować się pod tapczanem. Tam spędził kolejne tygodnie. Dał się dotykać jedynie młodym , bo oni go przynieśli i do dzisiaj tak jest.
Moja koleżanka Marta znalazła miot koci i po perypetiach (książkę by napisać) wychowała Monikę i kulfona. Zapytała czy nie chciałabym... A my chcieliśmy młodą kotkę dla Maćka, która nie zdominuje go. Marzyłam o rudym kocie, no ale .. niech będzie Monisia.
to był jej pierwszy dzień w naszym domu. Właśnie wymiotła kąty pod tapczanem
Teraz jest piękną kotką, ukochaną przez Maćka. Maciek nauczył ją wszystkiego jak się myć i innych rzeczy ona pobudziła go do zabawy. To był świetny wybór 

dostojny Maciek 


i szalona Monisia
Koty są tylko w domu, a Lola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz